Zmarł Śp. ks. kan. dr Jan Gawroński

1930 - 2015

Ks. Jan Gawroński urodził się 7 grudnia 1930 r. w Końskowoli k. Puław, jako syn Józefa i Marianny z d. Bartuzia w rodzinie rolniczej.

Sakrament chrztu św. został mu udzielony 26 grudnia 1930 r. w kościele parafialnym pw. Znalezienia Krzyża Świętego i św. Andrzeja Apostoła w Końskowoli. 7 marca 1948 r. przyjął sakrament bierzmowania. W latach 1937-1944 uczęszczał do szkoły podstawowej w Końskowoli, zaś od 1945 r. do 1948 r. był uczniem Gimnazjum Handlowego w Puławach.  Jesienią 1948 r. przeniósł się do Małego Seminarium Duchownego w Słupsku. Po dwóch latach ukończył je egzaminem maturalnym zarówno wewnętrznym jak i eksternistycznym przed Państwową Komisją Egzaminacyjną w Szczecinie. W 1950 r. został alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie Wielkopolskim.

Po pięciu latach nauki w seminarium otrzymał święcenia kapłańskie – 5 czerwca 1955 r. w Katedrze w Gorzowie Wielkopolskim z rąk abpa Walentego Dymka z Poznania.

Ks. Jan Gawroński jako neoprezbiter został skierowany przez Biskupa Gorzowskiego do parafii pw. św. Stanisława Kostki w Szczecinie, gdzie jako wikariusz pracował w latach 1955-1957. Następnie był wikariuszem w parafii Choszczno (1957-1958) i Gorzów Wielkopolski (1958-1959).

W 1959 r. Bp Wilhelm Pluta skierował ks. Jana na studia z teologii dogmatycznej na Uniwersytet Gregoriański w Rzymie. Studia ukończył doktoratem w 1965 r. na podstawie rozprawy: Doctrina Petri Skargae de Eucharistia.

Po powrocie do kraju ks. Gawroński pracę duszpasterską kontynuował w Diecezji Gorzowskiej w parafii pw. św. Rodziny w Szczecinie jako wikariusz w latach 1965-1967. W 1967 r. został proboszczem parafii Mirosławiec. W 1974 r. bp Ignacy Jeż powierzył mu duszpasterską troskę o parafię pw. św. Antoniego w Sławnie w której pracował dwa lata, a od roku 1976 został proboszczem parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Sławnie. Po czterech latach w roku 1980 zapragnął powrócić do Diecezji Lubelskiej.

Bp Bolesław Pylak przychylając się do prośby ks. Jana Gawrońskiego po wcześniejszym uzgodnieniu z Biskupem Koszalińsko-Kołobrzeskim mianował 13 września 1980 r. ks. Jana administratorem parafii Łubki. Wielokrotnie pisząc do Biskupa Lubelskiego wyrażał wdzięczność swemu nowemu Pasterzowi, za zaufanie a ze swej strony składał obietnice, że będzie robił wszystko, tak w posłudze kapłańskiej, jak i gospodarczej, aby parafia zlokalizowana na krańcach diecezji nie była na samym końcu, lecz ze wiernymi będzie budował Chrystusowy Kościół (19.08.1981).

Po pięciu latach posługi w parafii Łubki, bp Bolesław Pylak powierzył mu 14 września 1985 r. parafię Kijany w której jako administrator z obowiązkami proboszcza pracował do 27 sierpnia 1987 r.

Następnie ks. Jan został przeniesiony do swojej rodzinnej parafii Końskowola, gdzie przez rok czasu pełnił urząd wikariusza i jednocześnie był organistą. Po roku czasu, 15 września 1988 r. Biskup Lubelski zwolnił ks. Jana z obowiązków wikariusza parafii Końskowola i mianował go administratorem parafii Hucisko, do czasu mianowania nowego proboszcza parafii. Ks. Jan wyraził swą wolę na piśmie, że postara się jak najlepiej pracować dla dobra Kościoła na miarę swych sił i możliwości (15.09.1988). Miesiąc później ks. Jan został mianowany proboszczem parafii Hucisko (14.10.1988).

Po utworzeniu Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej ks. Jan został jej kapłanem. Bp Jan Śrutwa po sześciu latach posługi proboszczowskiej ks. Jana w Hucisku, 23 marca 1994 r.  powierzył mu funkcję kapelana Domu Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Zamościu przy ul. Żdanowskiej.

Biskup Jan Śrutwa doceniając posługę ks. Gawrońskiego, tak na polu duszpasterskim, ekonomicznym jak i duchowym, mianował ks. Jana Gawrońskiego 10 stycznia 1996 r. kanonikiem honorowym Prześwietnej Kapituły Katedralnej w Zamościu.

W 2001 r. w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego ks. Jan Gawroński zgodnie ze statutami Pierwszego Synodu Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej prosił Biskupa Diecezjalnego o przeniesienie w stan emerytalny. Jednak bp Jan Śrutwa w piśmie do niego skierowanym napisał: „Wszyscy wiedzą, że ks. kanonik jest przykładem pracowitego i życzliwego kapłana tak w relacjach z innymi księżmi, jak też w odniesieniu do sióstr zakonnych i wiernych świeckich. Udziela się ksiądz doktor jako spowiednik, celebrans i kaznodzieja – za co teraz serdecznie dziękuję. W takiej sytuacji życzę ks. kanonikowi nade wszystko dobrego zdrowia i obfitości łask Bożych. Zarazem przedłużam na następne pięć lat pełnienie obowiązków kapelana w klasztorze Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Zamościu” (18.05.2001).  

Po pięciu latach 19 czerwca 2006 r. ks. Jan Gawroński został odwołany z funkcji kapelana Sióstr Franciszkanek i zamieszkał w Końskowoli. Obiecał Biskupowi Janowi Śrutwie, że na miarę swych sił pragnie utrzymywać kontakt z Diecezją Zamojsko-Lubaczowską, a zwłaszcza z duszpasterzami przy kościele św. Katarzyny w Zamościu.

22 maja 2015 r. Biskup Marian Rojek w domu ks. Jana Gawrońskiego sprawował wraz z kanclerzem Kurii Diecezjalnej ks. Michałem Maciołkiem i ks. Janem Ciżmińskim, długoletnim rektorem kościoła pw. św. Katarzyny w Zamościu,  Mszę św. jubileuszową z racji jego 60 rocznicy święceń kapłańskich i 85 rocznicy urodzin. Biskup Diecezjalny złożył wówczas diamentowemu jubilatowi w imieniu całej Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej serdeczne życzenia. 

W swoim duchowym testamencie złożonym w Kurii Diecezjalnej w Zamościu, ks. Jan Gawroński zapisał słowa: „W obliczu śmierci i wieczności rozumie się dopiero życie na ziemi. Jest ono wielkim, jednorazowym darem, za który Ci Boże dziękuję, gdyż przeze mnie można dużo dobrego zrobić dla ludzi i zarobić u Ciebie na przyjęcie do szczęśliwego nieba.

W moim życiu otrzymałem wiele darów od Ciebie Boże, za które Ci nigdy nie będę w stanie spłacić. Przede wszystkim za chrzest św. i wiarę w Boga, przez co Ciebie mam za Ojca, za powołanie do kapłaństwa, do którego poszedłbym raz jeszcze, gdybym się miał na nowo narodzić; za wszystkie szkoły które ukończyłem łącznie z Uniwersytetem Gregoriańskim w Rzymie. Dzięki Ci za rodziców Marię i Józefa, za pobożnego dziadka Wincentego Bartuziego, który miał dobry wpływ na moje powołanie do kapłaństwa. Dziękuję Ci, że spotkałem w młodości ks. dra Stanisława Krynickiego, który mnie jako kleryka i młodego księdza wychowywał i dopomógł w studiach w Rzymie. Dziękuje Ci i za wielu innych dobrych ludzi, którzy mi w życiu, w nauce i pracy pomagali.

Dziękuję Ci za wszystkie zdolności, bez których bym nie wiele w życiu osiągnął, za wiersze, pieśni i utwory muzyczne. Dziękuję Ci za cnotę pra­cowitości a szczególnie za pokorę, dzięki której z pogodą ducha mogłem znosić wiele niepowodzeń i dokuczań. Tobie zawdzięczam wszelkie dobro, jakie mogłem uczynić dla ludzi, dla Kościoła i dla Twojej chwały. Niech Ci za wszystko będą nieskończone dzięki.

Kiedy w obliczu śmierci patrzę na moje życie - widzę całe łańcuchy moich słabości i grzechów, których się brzydzę i boję się Twoich sądów. Lecz ufam w Twoje miłosierdzie, w Twoje przebaczenie i w Twą Ojcowską dobroć, jaką masz dla biednego człowieka. Nie chcesz mojej śmierci wiecznej – ale zbawienia. Dla odpokutowania za moje grzechy i różne wady i słabości przyjmuję pokornie śmierć z jej cierpieniami i wszelkie gorycze życia jakie już znosiłem i jakie będzie Ci się podobało na mnie zesłać. Panie w swoim wielkim miłosierdziu przebacz mi moje grzechy. Ucieczko grzeszników wstawiaj się za mną na Bożym Sądzie.

Życie moje nie było bogate w dobra materialne. Nie zabiegałem o nie. Nie wyniosłem ich z rodziny, która była raczej uboga. Mam kilka prostych mebli, trochę książek, ubrania i bieliznę, kilka instrumentów muzycznych, wszystko co mam przekazuję Siostrom Zakonnym Benedyktynkom pracującym w Końskowoli. Jeżeli z tego co mam przydałoby się memu bratu Henrykowi, który jest całkowitym kaleką, to jemu to poświęcam, a resztę Siostrom Zakonnym.

Polska rodzina w Anglii – Maria i Franciszek Bolesław Durniat za pomocą mojej mamy i moją zakupiła i wybudowała w Końskowoli dom jednorodzinny otoczony ogrodem, z myślą, że tutaj po powrocie do ojczyzny spędzą resztę swe życia. Franciszek Durniat umarł już przed laty w Anglii, Maria żyje w Końskowoli. Jedna piąta tej posiadłości jest zapisana na mnie z racji pomocy i opieki mojej nad budową. Wspólnie z żyjącą Marią Durniat uzgodniliśmy, że przekażemy naszą posiadłość Siostrom Benedyktynkom na klasztor za cenę opieki i dotrzymania nas do śmierci.

Gdy umrę czeka mnie grób rodzinny na cmentarzu w Końskowoli.

Taka jest moja ostatnia wola. Dobrych ludzi proszę o opiekę nad sobą, a Ciebie miłosierny Boże o przyjęcie do Siebie na wieki. Amen. (Zamość, 19.06.1996).

Ks. Jan Gawroński zmarł  we czwartek, 8 października 2015 r. w Szpitalu w Puławach.

Msza św. pogrzebowa za śp. ks. Jana została odprawiona pod przewodnictwem Biskupa Diecezjalnego Mariana Rojka w poniedziałek, 12 października 2015 r. o godz. 12.00 w kościele parafialnym pw. Znalezienia Krzyża Świętego i św. Andrzeja Apostoła w Końskowoli (archidiecezja lubelska). Koncelebrowało 30 kapłanów z diecezji zamojsko-lubaczowskiej i lubelskiej. Homilię wygłosił ks. prałat Jan Zdzisław Ciżmiński, który dał świadectwo o życiu, posłudze i kapłańskim sercu ks. kan. dra Jana Garwońskiego w słowach: „O Ks. Janie słyszałem od mojej rodziny z Bełżyc i z Babina wtedy, gdy został proboszczem w Łubkach i pracował w dekanacie bełżyckim, często przyjeżdżał do tych parafii na uroczystości odpustowe lub na rekolekcje. Rodzina moja i znajomi opowiadali o Jego gorliwej pracy kapłańskiej, o Jego pouczających i głębokich kazaniach, głoszonych w pięknym języku polskim. Wspominali o Jego uczestnictwie w pieszych pielgrzymkach do Częstochowy, podczas których głosił nauki rekolekcyjne, a wędrował wiele razy na Jasną Górę z pieszą pielgrzymką lubelską.

      Osobiście pierwszy raz spotkałem Księdza Doktora w tym czasie, gdy został proboszczem w Kiljanach i odwiedzał Dom Rekolekcyjny w Lublinie przy ul. Podwale 15; tu kilka razy z Nim rozmawiałem. Również, gdy był w Hucisku przyjeżdżał do Domu Rekolekcyjnego w Lublinie, też z Nim się spotykałem i rozmawiałem bardzo chętnie, miał On dużo do powiedzenia na ważne tematy i wtedy już imponował mi swoją wiedzą, kulturą i wielką życzliwością.

      W Zamościu pierwszy raz spotkałem ks. Jana na początku kwietnia 1994 r. w klasztorze Sióstr Franciszkanek Misjonarek przy ul. Żdanowskiej. Dowiedziałem się, że jest nowym kapelanem SS. Franciszkanek. Po kolacji, którą wspólnie spożyliśmy z siostrami, zaprosiłem Ks. Doktora do kościoła rektoralnego św. Katarzyny i tak się zaczęła nasza znajomość, współpraca i wierna przyjaźń, która się z roku na rok pogłębiała i utrwalała. Przez dwanaście lat kapelanii u Sióstr Franciszkanek Ks. Doktor równocześnie w tym czasie bardzo często, prawie codziennie przybywał do Kościoła Św. Katarzyny w Zamościu, aby się modlić, posługiwać w konfesjonale, czy też przy ołtarzu i na ambonie.

      Kazania głoszone przez niego zawsze były dobrze przygotowane, miał je napisane w całości. Do kazań włączał swoją poezję i nawiązywał do treści głoszonego słowa. Przeważnie zaczynał i kończył wierszem swoje homiletyczne posługiwanie. Przez 12 lat Ks. Doktor Jan Gawroński bezinteresownie z wielką gorliwością i radością służył Wspólnocie Rektoratu Kościoła św. Katarzyny w Zamościu. Wspierał również materialnie, na miarę swojej możliwości, trwający wtedy remont świątyni. Odprawiając Msze św. wszystkie stypendia mszalne przekazywał na odbudowę zabytkowego kościoła; jednorazowo złożył na remont znaczną sumę pieniędzy. Przez 21 lat naszej bliższej znajomości i przyjaźni był Ks. Doktor dla mnie wielkim wsparciem duchowym i moralnym, zarówno wtedy, kiedy był 12 lat w Zamościu, jak i będąc już na emeryturze w Końskowoli. Sam bardzo doświadczony przez życie umiał nieść pomoc innym ludziom, którzy znajdowali u Księdza Doktora roztropną i mądrą poradę duchową i życiową.

      Przez 12 lat Ks. Doktor w każdy czwartek przez 4 godziny do południa spowiadał w Katedrze Zamojskiej. Dużo wiernych korzystało chętnie z Jego posługi w konfesjonale. Te dyżury kapłanów w konfesjonale w Katedrze Zamojskiej zorganizował Wydział Duszpasterski Kurii Diecezjalnej w Zamościu z polecenia ówczesnego Biskupa Diecezjalnego Jana Śrutwy. Kapłani z poszczególnych parafii Zamościa i okolic mieli dyżur przez cały tydzień po dwie godz. spowiedzi. Przez jakiś czas wszyscy gorliwie spowiadali, ale później część kapłanów zaczęła z różnych racji opuszczać tę posługę w konfesjonałach w Katedrze, a po kilku latach – dwóch lub trzech – został tylko Ks. Jan. Mimo, że sam został w czwartki, to do końca pobytu w Zamościu przychodził i spowiadał, powtarzając, że „mnie nikt nie odwołał od spowiadania w Katedrze”; taki był wierny raz podjętym obowiązkom.

      Po kilku latach pobytu w Zamościu Ks. Doktor zachorował na poważną chorobę – zakrzepicę żył w nogach. Coraz trudniej Mu było chodzić, a nawet stać na tych nogach; groziła Mu amputacja obydwu nóg do kolan. Te nogi od kolan do dużego palca u stóp były pokryte ranami, spływała po nich ropa, bardzo było to bolesne i uciążliwe, ale Ks. Jan nie skarżył się tylko cierpliwie znosił chorobę w duchu pokuty. Na tej drodze krzyżowej życia Ks. Doktora Opatrzność Boża postawiła współczesnych Szymonów – lekarzy, a wśród nich dra medycyny Mariana Domagałę – chirurga z Ośrodka Zdrowia w Łaszczowie. Podjął się on leczenia Ks. Doktora i uratował nogi, na których Ks. Jan mógł do końca swego życia chodzić. Ks. Jan był pod opieką medyczną dra Mariana Domagały i innych lekarzy przez cały czas, do ostatnich dni życia; był im za to bardzo wdzięczny. Na tej drodze krzyżowej swojego życie spotykał też współczesne Weroniki – życzliwe niewiasty, a szczególnie Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi w Zamościu; wśród nich ofiarnością wyróżniła się S. Jadwiga Skwarzyło FMM. Po przejściu na emeryturę Ks. Janem opiekowały się w Końskowoli SS. Benedyktynki Misjonarki, a wśród nich S. Kolumba wiernie i ofiarnie świadczyła Mu pomoc do końca życia.

Opatrzność Boża obdarzyła Ks. Doktora licznymi zdolnościami i talentami, które Ks. Jan rozwijał do końca życia. Był muzykiem, kochał muzykę, komponował różne utwory instrumentalne i wokalne, chętnie grał na kilku instrumentach muzycznych. Skomponował melodie i teksty pieśni, a napisał ich w sumie kilkaset. Miał uzdolnienia poetyckie i napisał bardzo dużo wierszy na różne okoliczności, w tym ogromną ilość wierszy religijnych. Ich część została wydrukowana, a większość jest w maszynopisie.

Ks. Doktor to mąż modlitwy, bardzo dużo czasu poświęcał modlitwie, a szczególnie gdy był w Zamościu. Długie godziny spędzał na adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy SS Franciszkanek Misjonarek Maryi lub w Kościele św. Katarzyny.

W Klasztorze SS Benedyktynek Misjonarek w Końskowoli nieustannie wypraszał łaski Boże dla wszystkich, którzy Go prosili, ale i za tych wszystkich, których sam polecał Panu, a szczególnie za Kościół, za Ojczyznę, za wszystkich Jego Dobroczyńców i za tych, którzy Mu zadali wiele cierpienia. Prosił Boga o ich nawrócenie, przebaczając swoim winowajcom. Pan Jezus miał do Ks. Jana zaufanie i obdarzył Go wieloma krzyżami, a On przyjmował je z wiarą, pragnąc Chrystusowi pomagać zbawiać całą ludzkość.

Ks. Dr Jan Gawroński kochał Kościół i Ojczyznę. Całe swoje życie poświęcił służbie Bogu w Trójcy Jedynemu i Niepokalanej Maryi, służąc Kościołowi, Ojczyźnie i każdemu człowiekowi. Dwóch krewnych Ks. Jana (policjanci) zostali zamordowani w Twerze, spoczywają oni na cmentarzu w Miednoje. Dlatego dzisiaj na uroczystościach pogrzebowych jest poczet sztandarowy Zamojskiej Rodziny Katyńskiej, której członkiem był Ks. Jan. Organizował uroczystości patriotyczno-religijne, na które pisał teksty i melodie oraz wiersze, które były wykonywane przez młodzież lub dorosłych w formie montaży słowno-muzycznych przed Mszami św. W czasie Ofiary Eucharystycznej Ks. Jan głosił płomienne kazania patriotyczne.

Ostatnie miesiące życia Ks. Jana były naznaczone nowymi cierpieniami, związanymi z różnymi chorobami, a szczególnie niewydolnością nerek. Od lutego br. do końca życia był dializowany  3 razy w każdym tygodniu. Karetka pogotowia zawoziła Go do szpitala w Puławach i tam kilka godzin – do czterech – trwały dializy. Po każdej dializie czuł się bardzo osłabiony i zbolały, a podczas kilku ostatnich zasłabł, ze musiał być przenoszony na oddział szpitalny i tak ostatni tydzień życia od 1 do 8 października 2015 r przebywał w szpitalu w Puławach na oddziale wewnętrznym i tam zmarł w godzinach wieczornych w czwartek, 8.X.2015 r. Śmierci się nie bał, był do niej przygotowany, a cierpienie ofiarował za Kościół i Ojczyznę.

Po Mszy św. ciało zmarłego kapłana zostało złożone na cmentarzu parafialnym w Końskowoli w grobowcu rodzinnym śp. Ks. Jana.

Reqescant in pace.


Opracował: ks. Zygmunt Jagiełło
ZID 24(2015), nr 4, s. 781-787